czwartek, 18 września 2014

Jak ja nie cierpię tych buziaków...

Źle trafiłam, Hiszpania nie jest dla mnie. Całowanie każdego napotkanego nie jest fajne! Aleksandra to jest X, mama Y (buzi raz, buzi dwa), a to jest C mama U (buzi raz, buzi dwa), zobacz to jej mąż V (buzi raz, buzi dwa)...... i poznaj całą klasę. Moja ręka sama idzie aby ktoś mi ją podał (dlaczego nikt nie chce podać mi ręki????)
Mam też problem z zapytaniem najpierw "jak sie masz?" zamiast przedstawienia, chociaż i tak odpowiedź zawsze jest taka sama. Gosposia spojrzała na mnie dziwnie gdy zmieniłam kolejność wykonywania działać, bo kto pamięta o tylu rzeczach na raz.
1, powitanie
2, zapytanie "jak sie masz?"/"dobrze, dziękuję a ty?"
3,jak się nazywasz/ przedstawienie
i uff, przebrnięte, teraz jeszcze tylko zapamiętać.

Bardzo lubię to, że wszyscy się uśmiechają, że wszyscy się witają, lubię mijać sąsiadów i gosposie wychodzące z pieskami na spacer z szerokim uśmiechem na ustach krzycząc z daleka "Hola!".
Lubię moją hostkę, która ciągle sie o mnie martwi, czy już jadłam, mówiącą że to teraz mój dom, przypominającą, że mogę przecież brać samochód. Lubie gdy dzwoni host i pyta jak sie czuje jego au pair. Lubię budzić te małe potworki, które stawia się na nogach, a one dalej śpią.
Zostaje tu, nigdzie sie nie wybieram :)

W niedziele dostałam informację od hosta, że koło 17 do domu przyjdzie babcia, a od hostki że koło 17 będzie sprzątaczka. O 15 Ola pod prysznicem słyszy drzwi, słyszy kroki, "babcia czy sprzątaczka, jak ja to rozpoznam???"Schodzę na dół, uff, sprzątaczka, obok nóg stoi wielka misa z praniem, kobieta wyciera rączki o fartuch i... niespodzianka (buzi raz, buzi dwa). Wsiadam do samochodu, by pojechać po potworki do szkoły, w szybę puka mi starsza kobieta "sąsiadka-moje pierwsze skojarzenie" Mówi do mnie po hiszpańsku z prędkością odrzutowca, ja oczy jak u kota, zdołałam wydukać jedynie "ajm sori, aj... ablo espańol solo un poko" zwolniła, ale tylko lekko, (buzi raz, buzi dwa), i zdołałam zrozumieć, że jest babcią....






wtorek, 16 września 2014

Chłopcy na śniadanie jedzą mleko z kakałkiem i kilka ciastek. 0.0 ?Que?

Jest dobrze...
Zostałam oprowadzona po domu, zapoznana ze wszystkimi zasadami i.. chyba lepiej być nie może :)
Chłopcy są świetni, młodszy został moją nową miłością. Mogę go zaczepiać, szturchać, czochrać włosy, a on? a on się ciągle śmieje. Są bardzo grzeczni, ciężko ich rano obudzić, ale przecież nie zaszkodzi mi 15 minut gimnastyki starając się ściągnąć ich z łóżka siłą :)

Gdy przyleciałam hości odebrali mnie z lotniska, w domu dzieci nie było, były na urodzinach do niedzieli. W niedziele pojechaliśmy tam ok 13, zjedliśmy !PYSZNY! obiad, oczywiści składający się z kilku rodzajów tapas. Pierwszy raz jadłam tortille hiszpańską, próbowałam dwóch rodzajów serów na ciepło, pysznych bakłażanów, gazpacho, jajecznicy z owocami morza, a gdy nie miałam miejsca już nawet na próbowanie, wtedy wnieśli kurczaka :D
Jak tylko wróciliśmy do domu młody nieśmiało wszedł do mojego pokoju i zapytał, czy obejrzę z nim filmiki :) Hości są super są świetnymi rodzicami, a mnie traktują jak członka rodziny, Hiszpańskie "mi casa es tu casa" usłyszałam już na początku.

Chyba jest mi tu za dobrze. To nie jest praca, to tylko kilka obowiązków, Sprzątać nie muszę, mamy pomoc domową, która sprząta, pierze i gotuje, a na dodatek jest bardzo miła. Troche przerażają mnie kolacje o 21, ale dam rade. Wczoraj jadłam sopa con huevo,czyli rosół z jajkiem na twardo:) Raz dziennie muszę wychodzić z psem, ale to on raczej wychodzi ze mną,

Ulubiona piosenka, którą w samochodzie śpiewają wszyscy :)

wtorek, 9 września 2014

Tik Tak

Jeszcze niedawno szukałam z zapałem rodziny, myślałam o roku w Ameryce.... Tik, tak, tik, tak.
Zostało 4 dni do wylotu do Hiszpanii, 9 i pół miesiąca w miejscowości pod Madrytem, w samym środeczku Hiszpanii. Im bliżej, tym ciężej to pojąć. Tylko 4 dni do pożegnania się ze znajomymi, do spakowania walizki i przeżycia nowej przygody, do poznania nowej rodziny, z którą zamieszkam i nową okolicą. Tylko 4 dni. Tik, tak.

Villaviciosa de Odon, to tutaj spędzę najbliższy rok. Dwójka dzieci, 8 i 10lat-chłopcy, na zdjęciach wyglądają jak aniołki, ich tata przez telefon potwierdza, że są uroczy i bardzo grzeczni. Już po drugiej rozmowie dostałam zaproszenie do zostania ich Au pair. Mój host słabo mówi po angielsku-ale da się dogadać, hostka podobno wcale. Starszy mówi lepiej od taty, a młodszy gorzej ^^. Zobaczymy jak będzie w praktyce. Z dzieciakami mam spędzać ok 6h dziennie, rano pobudka, naszykowanie śniadanka, przygotowanie i sio do szkoły. Do 17nastej, gdy dzieciaki są w szkole wolne i od 17nastej lekcje, zabawa, i inne. Weekendy wolne, do Madrytu 20km. Tygodniowo 80 euro. Z rodzicami mogę rozmawiać po hiszpańsku, chociaż moje umiejętności nie są na wysokim poziomie, mam nadzieje, ze mi się uda dogadać :)